11. Czapka i rękawiczki
Wziąłem czapkę zimową (bardzo się przydała) oraz kominiarkę z windstoperu (też bardzo się przydała). Jak nie było bowiem zimno, to wiał wiatr. I tak w kółko. Rękawiczki lekkie bawełniane i cieplejsze z windstoperu – patrz wyżej. Nie warto z nich rezygnować, bo będziemy żałowali.
12. Śpiwór Małachowskiego
Syntetyk Małachowskiego – nie pamiętam teraz nazwy. Niestety okazał się całkowitą porażką. O ile dzielnie mi służył podczas wyjazdu na Nową Zelandię, o tyle na Grenlandii dosłownie przestał działać! Być może była to moja wina – śpiwór przez rok nie wisiał bowiem w szafie, ale był spakowany w worku. Nie wiem. W każdym razie strasznie go przeklinałem na wyjeździe i przez trzy pierwsze tygodnie bardzo marzłem w nocy. Nie pomagało nakładanie na siebie kolejnych warstw bielizny i ubrania. Zakładałem, że puch na Grenlandii nie sprawdzi się ze względu na wilgotność (deszcz i lód). Zdania nie zmieniam. Co prawda u nas deszcz spadł w ostatni dzień, ale słyszałem o trekkerach idących w deszczu przez dwa tygodnie. Z tego też względu nie polecam puchówki na Grenlandię. Śpiwór powinien dawać komfort w temperaturze co najmniej – 5 stopni.
13. Czołówka
Zupełnie nieprzydatna o tej porze roku. Nawet na południu, gdzie Słońce zachodziło na chwile, nadal było bardzo jasno. Tak wiec czołówka może zostać w domu.
14. Spodnie
Miałem dwie pary. Jedne z Supplex-u – szybko schnącej tkaniny, z odpinanymi nogawkami. Drugie – cięższe, mocniejsze, trekingowe Milo. Obie pary sprawdziły się doskonale.
15. Okulary przeciwsłoneczne
Nie spodziewałem się aż takiej ilości słońca na Grenlandii. Przezorny zawsze jednak ubezpieczony. Stąd też w kieszeni były dwie pary okularów przeciwsłonecznych: Julbo Drus, które dzielni towarzyszyły mi podczas wyprawy w Himalaje oraz zwykłe okulary przeciwsłoneczne z dobrym filtrem UV. Ze względu na ilość dni słonecznych najczęściej używałem tych zwykłych. Julbo Drus są jednak przeznaczone bardziej na śnieg. W każdym razie warto wziąźć dwie pary – w przeciwnym razie w przypadku zgubienia/uszkodzenia jednych nie ma szans na szybkie nabycie nowej pary :-)
16. Mata do spania Thermarest-Prolite-Plus
Nad matą zastanawiałem się bardzo długo. Zwykła karimata nie wchodziła w grę – była za dużą. Z drugiej strony mata musiała mieć bardzo dobre parametry techniczne aby chronić przed zimnem od podłoża. Ostatecznie padło na Thermarest-Prolite-Plus. Zdecydowała niewielka waga (680 gram) oraz dobry współczynnik ochrony przed zimnem. Pod względem ochrony przed zimnem mata zdała swój egzamin. Natomiast nie śpi się na niej bardzo wygodnie – w celu zaoszczędzenia wagi mata ma bowiem aerodynamiczny kształt i osoby wysokie i szerokie mogą po prostu z maty się ześlizgiwać. A to zawsze oznacza pobudkę bo od ziemi momentalnie zaczyna ciągnąć zimno. W przy kolejnej wyprawie zabiorę chyba dodatkową cienką karimatę, aby poprawić komfort spania.
17. Worki kompresyjne, wodoodporne
Bez tych worków spakowanie nie byłoby możliwe. Pozwalały bowiem niewiarygodnie zmniejszyć objętość odzieży co nie było bez znaczenia przy ograniczonej pojemności bagażu. Ponadto dawały ochronę przed wodą i wilgocią, szczególnie na kajakach. Takie worki bowiem są również wodoodporne. Na Grenlandii używałem worków firmy Exped (seria Telecompression Bags) oraz Tatanka (te ostatnie jeszcze z czasów wyprawy kajakowej na Nowej Zelandii). I muszę przyznać, że worki Exped szczególnie trafiły w mój gust – różnią się bowiem jednym istotnym szczegółem – na dole mają zamykany kapsel, który pozwala wypuścić skompresowany od góry powietrze znajdujące się w worku. Dobrze sprawdzają się również paski pozwalające na jeszcze silniejszą kompresję tego, co znajdzie się w workach. To rozwiązanie działa znakomicie. Polecam.
18. Suchy kombinezon na kajak
Na Grenlandii używałem kombinezonu Kokatat T3MER Drysuit. Jest wyposażony w rozporek ulgi (co docenią panowie przy intensywnym użytkowaniu :-) oraz w skarpety. jednym słowem woda nie ma szans się dostać do naszego ciała. Było to moje pierwsze doświadczenie z suchym kombinezonem na kajaku. Już w Polsce stwierdziłem mały problem – gumowe mankiety na szyi i przegubach były bardzo ciasne. Założenie kombinezonu mogło zakończyć się śmiercią z powodu braku powietrza :-). Wysłałem więc kombinezon na Grenlandię ze specjalnym kołnierzem – miał oo rozciągnąć gumowe części tak, abym mógł kombinezonu normalnie używać (tak jest zresztą napisane w instrukcji). Zadziałało, ale połowicznie – mogłem rozciągnąć te części jeszcze bardziej trochę się bowiem dusiłem na początku. Na szczęście po jednym dniu na kajaku było już OK i mogłem swobodnie oddychać.
Sam kombinezon jest bardzo dobrze wykonany. Kąpałem się w nim w wodach Grenlandii i nie poczułem przenikliwego zimna – oczywiście do czasu. Można w nim przetrwać ok. godziny w lodowatej wodzie (ok. zera stopni). Przy normalnym użyciu chłodzi jak jest ciepło, a grzeje jak jest zimno. Tkanina oddychająca. Bardzo polecam. Zamierzam go wykorzystać porzy innych kajakowych wyprawach, a takie mam w planie.
19. Klapki na rzepy
Bardzo się przydały. Używałem ich wokół namiotu – pozwalały odpocząć nogom po godzinach chodzenia w butach trekkingowych. Dużym plusem była ich niewielka waga no i szybkość zakładania :-). Warto mieć parę w plecaku.
Equipment is quite crucial. One starts to appreciate it when the expedition depends on it, the (in)conveniences, and sometimes survival. Two expeditions to the furthest corners of the world have confirmed my previous opinion that one should not economize on equipment – it should be the best one can afford.
As we are going to carry most of the equipment on our backs, often in rough areas, during long marches, the list has to be short. Otherwise the furthest we will go is the airport:-). The photo equipment is another burden, which drastically limits the volume and weight of the equipment. It’s going to be hard and the word “compromise” will be inflected in many different ways.
However we are gradually collecting the equipment and as soon as this phase of preparations end we will write a few words about the objects that are going to support us literally and figuratively during our expedition:-)
Bardzo odkrywcze. Jestem pod wrażeniem.